Tort Bounty (bez pieczenia)
Bezglutenowy, bez cukru, bez pieczenia - a jednak tort.
Bounty za niewegańskich czasów było moim ulubionym batonem. Kocham wszystko co kokosowe i czekoladowe, to idealny duet. Postanowiłam przygotować jego odpowiednik w wypasionym torcie.
Roztapiając czekoladę spaliłam ją... Tak, nikt nie jest idealny. Kilkoma kostkami, które mi zostały polałam boki, ale koniecznie pokryjcie cały tort czekoladą!
Nie będę Was oszukiwać, tort ma masę kalorii. Jest prawdziwą bombą kaloryczną, boję się napisać ile wyszło za całość, a wszystko skrzętnie spisałam i podliczyłam. Z drugiej strony - nie trzeba jeść całego.
Warto podtuczyć koleżankę z pracy, rodziców czy chłopaka. Tort jest bardzo sycący i przepijanie go kawą jest o b o w i ą z k o w e!
To co, kto się skusi?
A i ostrzegam, jeśli nie lubicie wiórków kokosowych - nie róbcie go. Trzeba dużo przeżuwać i wiórki wchodzą w zęby 😂
Składniki
na tortownicę 18 cm
1 puszka schłodzonego mleka kokosowego 400 ml
200 g wiórków kokosowych
100 g daktyli
100 g rodzynek
100 g orzechów ziemnych
100 g nasion słonecznika
2 łyżki kakao
3 łyżki soku z cytryny
3-4 łyżki ksylitolu
1 tabliczka gorzkiej lub deserowej czekolady (moja bez cukru)
szczypta soli
Do dzieła!
Daktyle i rodzynki zalewamy gorącą wodą i odstawiamy na bok. W misce blendera umieszczamy orzechy ziemne, słonecznik, kakao i sól, blendujemy do zmielenia składników.
Dodajemy namoczone daktyle i rodzynki z odrobiną wody i miksujemy aż powstanie lepka, zwarta masa, którą wyłożymy spód i przełożymy ciasto. W razie potrzeby dolewamy wody, jeśli masa jest za sucha.
Połową bakaliowej masy wylepiamy spód tortownicy. Wygładzamy łyżką lub łopatką silikonową zamoczoną w wodzie.
W misce umieszczamy mleko kokosowe (razem w wodą), sok z cytryny, ksylitol (rozpuściłam go w 1/3 szklanki gorącej wody, trzeba go rozpuścić lub zmielić) oraz wiórki kokosowe. Ubijamy na małych obrotach, aż składniki dobrze się ze sobą połączą. Można też po prostu wymieszać, jeśli mleko nie bardzo jest twarde. Jeśli macie ochotę możecie chlusnąć do masy np. Malibu ;)
Na przygotowany spód wykładamy połowę masy i dobrze wygładzamy. Na to nakładamy zmielone bakalie, warto pomóc sobie dłonią zwilżoną wodą. Na górę ponownie nakładamy masę z mleka kokosowego. Wkładamy do lodówki najlepiej na całą noc.
Całość polewamy roztopioną gorzką czekoladą, im więcej tym lepiej, ja moją niestety spaliłam, tak jak wspomniałam w poście. Mam nadzieję, że będzie Wam smakować!
Bounty za niewegańskich czasów było moim ulubionym batonem. Kocham wszystko co kokosowe i czekoladowe, to idealny duet. Postanowiłam przygotować jego odpowiednik w wypasionym torcie.
Roztapiając czekoladę spaliłam ją... Tak, nikt nie jest idealny. Kilkoma kostkami, które mi zostały polałam boki, ale koniecznie pokryjcie cały tort czekoladą!
Nie będę Was oszukiwać, tort ma masę kalorii. Jest prawdziwą bombą kaloryczną, boję się napisać ile wyszło za całość, a wszystko skrzętnie spisałam i podliczyłam. Z drugiej strony - nie trzeba jeść całego.
Warto podtuczyć koleżankę z pracy, rodziców czy chłopaka. Tort jest bardzo sycący i przepijanie go kawą jest o b o w i ą z k o w e!
To co, kto się skusi?
A i ostrzegam, jeśli nie lubicie wiórków kokosowych - nie róbcie go. Trzeba dużo przeżuwać i wiórki wchodzą w zęby 😂
Składniki
na tortownicę 18 cm
1 puszka schłodzonego mleka kokosowego 400 ml
200 g wiórków kokosowych
100 g daktyli
100 g rodzynek
100 g orzechów ziemnych
100 g nasion słonecznika
2 łyżki kakao
3 łyżki soku z cytryny
3-4 łyżki ksylitolu
1 tabliczka gorzkiej lub deserowej czekolady (moja bez cukru)
szczypta soli
Do dzieła!
Daktyle i rodzynki zalewamy gorącą wodą i odstawiamy na bok. W misce blendera umieszczamy orzechy ziemne, słonecznik, kakao i sól, blendujemy do zmielenia składników.
Dodajemy namoczone daktyle i rodzynki z odrobiną wody i miksujemy aż powstanie lepka, zwarta masa, którą wyłożymy spód i przełożymy ciasto. W razie potrzeby dolewamy wody, jeśli masa jest za sucha.
Połową bakaliowej masy wylepiamy spód tortownicy. Wygładzamy łyżką lub łopatką silikonową zamoczoną w wodzie.
W misce umieszczamy mleko kokosowe (razem w wodą), sok z cytryny, ksylitol (rozpuściłam go w 1/3 szklanki gorącej wody, trzeba go rozpuścić lub zmielić) oraz wiórki kokosowe. Ubijamy na małych obrotach, aż składniki dobrze się ze sobą połączą. Można też po prostu wymieszać, jeśli mleko nie bardzo jest twarde. Jeśli macie ochotę możecie chlusnąć do masy np. Malibu ;)
Na przygotowany spód wykładamy połowę masy i dobrze wygładzamy. Na to nakładamy zmielone bakalie, warto pomóc sobie dłonią zwilżoną wodą. Na górę ponownie nakładamy masę z mleka kokosowego. Wkładamy do lodówki najlepiej na całą noc.
Całość polewamy roztopioną gorzką czekoladą, im więcej tym lepiej, ja moją niestety spaliłam, tak jak wspomniałam w poście. Mam nadzieję, że będzie Wam smakować!
Mniam <3
OdpowiedzUsuńKokos i czekolada - duet idealny! Muszę koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWygląda bajecznie :)
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda i musi być baaaaaaaaaaardzo smaczny :) A czy bardzo trudno się go robiło?
OdpowiedzUsuńNie, to bardzo łatwy przepis. Wiórki chłoną płyn, więc wszystko powinno pójść dobrze :)
Usuń