Madryt! Zakupy w Planeta Vegano i Veggie Room
Obowiązkowym punktem w Madrycie były zakupy w stricte wegańskich sklepach. Wybraliśmy dwa - najpopularniejszą Planetę Vegano oraz Veggie Room.
Zależało mi głownie na rzeczach niedostępnych lub kosmicznie drogich w naszym kraju. Drugim kryterium była waga i to czy dany produkt wytrzyma w paczce. Zakupy trzeba było wysłać pocztą, ponieważ nie wnieślibyśmy tego na pokład. Dlatego najlepsze były słodycze :)
Na pierwszy ogień poszedł Veggie Room, widoczny na głównym zdjęciu. Sklep jest uroczy, ma białe, drewniane półki i różowe dodatki. W ofercie sklepu znajduje się wiele koszulek pro wegańskich, kubków, przypinek, toreb na zakupy i oczywiście książek. Nie mogłam się oprzeć jednemu kubkowi, na dodatek był to ostatni egzemplarz. Czekał na mnie! :)
Wspomniany kubeczek wyżej na zdjęciu. Zdjęcie przedstawia moją część zakupów z obydwu sklepów i rewelacyjny batonik nugatowy.
W niemal każdym sklepie dostępne jest mleko sojowe i to w wielu smakach. Bardzo popularny jest napój sojowy połączony z sokami owocowymi, np. z ananasem, brzoskwinią. Można takie dostać i u nas, jednak nie w tylu kombinacjach smakowych. Jedną z rzeczy, która mnie pozytywnie zaskoczyła był agar, a raczej jego dostępność. Kupiłam go w zwykłych delikatesach, takich a la Biedronka.
Mleko o smaku cappuccino (boskie!) i mleko z dodatkiem orzechów, bardzo średnie według mnie. Cena pierwszego 1,29 euro, drugie 2 euro.
W Madrycie zjadłam tak dużo jogurtów sojowych, że mam spokój do końca życia. Moim faworytem były czekoladowe.
Nawet Danone ma mleko sojowe...
Planeta Vegano jest dużo większym sklepem niż Veggie Room. Jednak to w tym drugim zostaliśmy wypytani przez sprzedawce skąd jesteśmy i czy już odwiedziliśmy wegańskie lokale. Sprzedawca był bardzo pomocny i ze stosu wizytówek wybrał dla nas te z adresami knajp, spisał też adresy z internetu, a wszystko to ze stoickim spokojem, mimo rosnącej za nami kolejki. Pięknie :)
W PV jest olbrzymi wybór... wszystkiego. Nie wiadomo za co się zabrać, gdy się wejdzie do środka.
Podsumowując, kupiłam: kilka surowych batoników Nakd, bitą śmietanę, lody z nerkowców, czekoladę z mango bez cukru, dwie białe czekolady, jedna z truskawkami, opakowanie kokosowych lodów Smooze, nugatowego batonika, agar, wegańską pomadkę i uroczy kubek. Na każde z zakupów wydałam jakieś 15-20 euro. Sam kubek był drogi, bo kosztował aż 10, ale nie mogłam sobie tego odmówić.
Wszystko dotarło w stanie nienaruszonym, a czekolada się nie roztopiła.
To by było na tyle relacji z Madrytu. Hasta luego!
Zależało mi głownie na rzeczach niedostępnych lub kosmicznie drogich w naszym kraju. Drugim kryterium była waga i to czy dany produkt wytrzyma w paczce. Zakupy trzeba było wysłać pocztą, ponieważ nie wnieślibyśmy tego na pokład. Dlatego najlepsze były słodycze :)
Na pierwszy ogień poszedł Veggie Room, widoczny na głównym zdjęciu. Sklep jest uroczy, ma białe, drewniane półki i różowe dodatki. W ofercie sklepu znajduje się wiele koszulek pro wegańskich, kubków, przypinek, toreb na zakupy i oczywiście książek. Nie mogłam się oprzeć jednemu kubkowi, na dodatek był to ostatni egzemplarz. Czekał na mnie! :)
Wspomniany kubeczek wyżej na zdjęciu. Zdjęcie przedstawia moją część zakupów z obydwu sklepów i rewelacyjny batonik nugatowy.
W niemal każdym sklepie dostępne jest mleko sojowe i to w wielu smakach. Bardzo popularny jest napój sojowy połączony z sokami owocowymi, np. z ananasem, brzoskwinią. Można takie dostać i u nas, jednak nie w tylu kombinacjach smakowych. Jedną z rzeczy, która mnie pozytywnie zaskoczyła był agar, a raczej jego dostępność. Kupiłam go w zwykłych delikatesach, takich a la Biedronka.
Mleko o smaku cappuccino (boskie!) i mleko z dodatkiem orzechów, bardzo średnie według mnie. Cena pierwszego 1,29 euro, drugie 2 euro.
W Madrycie zjadłam tak dużo jogurtów sojowych, że mam spokój do końca życia. Moim faworytem były czekoladowe.
Nawet Danone ma mleko sojowe...
Planeta Vegano jest dużo większym sklepem niż Veggie Room. Jednak to w tym drugim zostaliśmy wypytani przez sprzedawce skąd jesteśmy i czy już odwiedziliśmy wegańskie lokale. Sprzedawca był bardzo pomocny i ze stosu wizytówek wybrał dla nas te z adresami knajp, spisał też adresy z internetu, a wszystko to ze stoickim spokojem, mimo rosnącej za nami kolejki. Pięknie :)
W PV jest olbrzymi wybór... wszystkiego. Nie wiadomo za co się zabrać, gdy się wejdzie do środka.
Podsumowując, kupiłam: kilka surowych batoników Nakd, bitą śmietanę, lody z nerkowców, czekoladę z mango bez cukru, dwie białe czekolady, jedna z truskawkami, opakowanie kokosowych lodów Smooze, nugatowego batonika, agar, wegańską pomadkę i uroczy kubek. Na każde z zakupów wydałam jakieś 15-20 euro. Sam kubek był drogi, bo kosztował aż 10, ale nie mogłam sobie tego odmówić.
Wszystko dotarło w stanie nienaruszonym, a czekolada się nie roztopiła.
To by było na tyle relacji z Madrytu. Hasta luego!
Cudne te sklepy! Strzygę uszami! Cudna relacja :)
OdpowiedzUsuńCiągle widuję na blogach te batoniki Nakd, czy one są tez dostępne w Polsce?
Dziękuję :) Tak, od jakiegoś czasu są na evergreen.pl :)
UsuńKubek rozwala system! (:
OdpowiedzUsuńsama bym chciała trafić do takich sklepów - szkoda, że u nas na razie pustki, a szczególnie u mnie...tyle pyszności można kupić, że pewnie w sklepie sporo czasu się przesiedzi zanim coś się wybierze :D
OdpowiedzUsuńNie jest najgorzej (oczywiście zależy gdzie) i nie jest najlepiej. Dodatkowo te "polskie" ceny...
Usuń